sobota, 6 października 2007

Robert Kubica w Złotych Tarasach part 1

Jechałem na to spotkanie z Robertem Kubicą z radochą na twarzy. W ostatnie chwili, dosłownie na finiszu, pożyczyłem cyfrowy foto aparat. I tu wielkie, szczere podziękowania się należą dla Moniki i jej siostry Marioli, za udostępnienie foto aparatu :), bez Waszej pomocy ta opowiastka byłaby tylko opowiastką, bez wizji :) Dziękuję raz jeszcze.
Ale wróćmy do tarasów. Od samego wejścia krzyczy do mnie z wielkich głośników jeden z konferansjerów. Oho, myślę sobie, impra na całego. Rozglądam się i widzę że trzeba na piętro wjechać. No to idę. Jadę ruchomymi schodami i widzę mnóstwo ludzi i jeszcze więcej ochroniarzy. Kieruję się powoli do miejsca, gdzie jak mniemam ma się Kubica pojawić. Ale co to?! Zatrzymuje mnie jeden z ochroniarzy i mówi do mnie tym swoim zmodyfikowanym głosem. - Tu przejścia nie ma. Proszę się cofnąć.
A ja mu na to: - Ja, mam kartę wstępu VIP :)
Spojrzał tymi swoimi mniej bystrymi oczkami, przeczytał co mu na identyfikatorze było kazane i wpuścił mnie. Świat F1 stał się dla mnie otwarty :).
Ale radość moja krótka, gdy walka o miejsca zaczęła się na dobre. To z prawego łokcia to z lewego, przepychany byłem nie miłosiernie. Dłużny nie byłem, przystąpiłem do ofensywy o jak najlepsze miejsca i ... przegrałem. Wspomniani wcześniej ochroniarze, skutecznie utrudniali wszelkim ludkom, również i mi, dojście do jak najlepszej pozycji. Nic to, stanąłem przy samym wejściu na zagrodzoną strefę, tak że miałem na swojej, na wyciągnięcie ręki, bohatera dnia. I tu się muszę przyznać Wam do czegoś: skwasiłem zrobienie dobrego zdjęcia Robertowi, gdy szedł w moją stronę. Aparat był ok, zarzucić nic mu nie mogę. Skwasiłem ja, nie zdążyłem wyostrzyć obrazu i zrobiłem zdjęcie za mgłą :). Ale tą niewybaczalną stratę, powetowałem sobie katalogiem zdjęć z innych, równie ciekawych ujęć, chodząc po galerii tam i z powrotem. Zresztą, sami zobaczcie.

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Brak komentarzy: