sobota, 6 października 2007

Robert Kubica pokazał na co go stać

Dawno już nie byłem tak podekscytowany podczas oglądania wyścigu F1 jak właśnie dziś. Z jednej strony wiadomość o tragicznej śmierci Colina McRae i jego synka, a z drugiej, że Robert Kubica wystartuje z 14 pozycji, w Grand Prix Belgii na torze Spa-Francorchamps. W sobotnich kwalifikacjach, Robert pojechał tak jak zawsze czyli wyśmienicie. Zajął 5 miejsce startowe, zaraz za najlepszymi w stawce kierowcami Ferrari i McLaren Mercedes. I wszystko byłoby piękne, gdyby nie fakt, że Robert w swoim BMW jechał już z wymienionym silnikiem po piątkowym defekcie. A idąc w myśl przepisów, jeden silnik musi starczyć na dwa wyścigi. W efekcie Robert Kubica ląduje na 15 pozycji. W dniu wyścigu, szczęcie w nieszczęściu, Robert awansuje o 1 pozycję tuż przed startem. Powód? Giancarlo Fisichella a właściwie w jego bolidzie również uległ awarii silnik i również musiał być wymieniony. Odrabiamy straty :)
Start.
Wiadomo było że Robert Kubica będzie musiał szarżować i przynajmniej zaraz po wystartowaniu odrobić kilka miejsc. Owszem, udało się przeskoczyć Vitantonio Liuzzi ale to wszystko co można było zrobić do pierwszego zakrętu. Ale to co Robert pokazał na kolejnych okrążeniach, udowodniło że kierowca teamu BMW Sauber jest zasługuje na miano najlepszego kierowcy z poza trzonu, jakim są zespoły Ferrari i McLarena. Jak rakieta połykał kierowców jednego za drugim, aż utknął na parę okrążeń za Heikki Kovalainenem. I już myślałem że Roberta dopadnie kolejny pech i będzie wlókł się za faktycznie wolniejszym od siebie "Kovą". Okrążenie za okrążeniem Robert cisnął fina, to z lewej to z prawej, o centymetry od opon bolidu Renault. Dawno już nie widziałem takiej jazdy na krawędzi! I jest! W najmniej spodziewanym momencie, Robert wcisnął się między Heikki a ostatnią szykaną przed prostą start-meta. To było coś! Robert wychamował
najpóźniej i w ostatniej chwili wszedł w sekwencję zakrętów prawy lewy. To był majstersztyk.
Oczywiście, taka walka odbiła się sporą czkawką na czasie jaki Robert stracił. Ale nic to, trzeba jechać dalej.
Po 15 okrążeniach BMW Sauber wezwał Roberta na pierwsze tankowanie. Taka decyzja dała od razu dwie odpowiedzi że, Kubica jedzie na dwa Pit Stopy i że nie będzie już walki o wyższe pozycje. Ale to tylko moja ocena sytuacji, zresztą nie pomyliłem się.
Po zatankowaniu bolidu i wymianie opon z twardych na twarde, Robert wyjeżdża na tor na 11 pozycji, zaraz za Davidem Coulthardem. Hmm, przeciwnik nr 2. I tu Robert Kubica można by rzec poległ w walce o dobrą pozycję. W połowie wyścigu, czyli na 22 okrążeniu, Kovalainen zjeżdża na swój pierwszy i ostatni Pit Stop ale David Coulthard nadal blokował naszego kierowcę. To spowodowało że strata jak wytworzyła się podczas wleczenia się Szkotem, a tak był jeszcze przez kolejne 3 okrążenia, nie dała szans na wypracowanie sobie odpowiedniego bufora czasu by spokojnie móc walczyć o 8 a nawet i 7 pozycję. Tu Robert już nie mógł zrobić nic tylko czekać aż David zjedzie na tankowanie i zmianę opon. Spa-Francorchamps jest trudnym torem i widać to było gdy kierowcy próbowali się utrzymać za sobą w tzw. tunelu aerodynamicznym. Tam po prostu brakowało powietrza by docisnąć bolid do toru.
No nareszcie! Wyjątkowo trudny do pokonania, tego dnia, David Coulthard zjeżdża na swój Pit Stop, jedyny w tym wyścigu. I tu mała refleksja. Dlaczego taktycy BMW Sauber nie zastosowali systemu jednego postoju? Kubica ma ewidentnie lepszy bolid od konkurentów spoza czołówki, to widać i tabela wyników też to potwierdza.
Są pewne tory w kalendarzu F1, gdy nie ma za wiele miejsc do wyprzedzania przeciwników podczas wyścigu a miejsca w kwalifikacjach są na wagę złota. Robert Kubica miał w Spa ewidentnego pecha i to tak dotkliwego że, wylądował na 14 pozycji startowej. Wyprzedzanie wtedy na torze jest trudne i czasami nie możliwe. Kubica miał takie momenty dwa razy i przypuszczać można było, jak bardzo "krew zalewała" szefów BMW Sauber i widzów przed TV, gdy jak Culthard zjechał w końcu do boksów, Robert zaczął odrabiać na każdym następnym okrążeniu każdą dodatkową sekundę! Ech, co by było gdyby nie tych dwóch maruderów.
Niestety, pogoń za straconym czasem nie wystarczyła do wyrobienia sobie wystarczającej przewagi, gdy tylko Robert Kubica zjedzie na kolejny Pit Stop.
Szczęście dla Kubicy w nieszczęściu dla Davida Coultharda, ten drugi odpada z wyścigu na 13 okrążeń do mety...... szkoda słów, nie dość że d... zawracał Robertowi, to do mety jeszcze nie dojechał.
OK, jedziemy dalej.
11 okrążenie przed końcem wyścigu, BMW wzywa Roberta na drugie tankowanie i zmianę opon, tym razem miękkie. Chłopaki w boksie nie popełnili tym razem jakiegoś strasznego błędu i szybko uwinęli się z bolidem. Na nieszczęście dla Kubicy (ile razy jeszcze), ląduje za Heikki Kovalainenem... na 9 pozycji, ech. Ale Robert ma tajną broń: świeże, miękkie opony. Takie oponki to skarb na końcówkę wyścigu. Szybko dogonił Kovalainena, by móc nareszcie wyprzedzić Fina. Ale takie opony to też duży problem, gdy zedrze się z nich super przylepna nawierzchnia. Niestety, Robert nie zdołał wykorzystać możliwości opon i już do samego końca utknął za Heikkim. Jeszcze w samej końcówce, na ostatnim zakręcie przed prosta Start/Meta, Robert zarzucił ostatni manewr wyprzedzania ale bez powodzenia.
Walczył dzielnie nasz kierowca do końca wyścigu, ale nie dał rady. Jak już pisałem wcześniej, tor jest trudny do wyprzedzania a i docisku za bolidem nie ma, by utrzymać w się tunelu aerodynamicznym na zakrętach w szczególności. No nic to, ostatecznie Robert Kubica zakończył wyścig na 9 pozycji.

Ten wyścig miał również innego bohatera, a był nim Adrian Sutil z zespołu Spyker. Moim zdaniem był to przełomowy wyścig dla zespołu a w szczególności dla samego Adriana Sutila.
Nikt nie spodziewał się że, po tak odległej pozycji startowej-20, kierowca Spykera będzie nawiązywał walkę z lepszymi i bardziej doświadczonymi od siebie przeciwnikami! Ostatecznie Adrian Sutil wylądował na 14 pozycji, najlepszej w swojej dotychczasowej karierze. Bravo.

Podsumowując moją opowieść o tym wyścigu, chciałbym napisać i sądzę że wielu też tak myśli, że Robert Kubica to obok Lewisa Hamiltona najlepszy "rookie" w F1 i należy się naszemu kierowcy lepszy samochód, o teamie nie mówiąc.

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Brak komentarzy: