sobota, 6 października 2007

Pamięci Colina McRae

Powiem Wam coś. Rozpłakałem się jak dziecko, a stary ze mnie koniu, gdy dowiedziałem się o śmierci Colina. To był szok a później łzy popłynęły mi po policzkach, gdy słuchałem kolejnych słów o tym zdarzeniu. Usiadłem, jakby ścięty z nóg i uwierzyć nie mogłem w to co słyszę i widzę.
Colin McRae nie żyje! Nie dość by było tej informacji gdy wiadomości ciąg dalszy taki że leciał z nim również jego 5 letni syn! i dwie inne osoby! To wielka strata, kolejna, ile ich jeszcze będzie...

Inaczej miałem zacząć tego bloga, inna wiadomość miała się znaleźć jako pierwsza. Zresztą, jaka informacja miałaby być ważniejsza dziś jak nie właśnie ta? Sami sobie odpowiedzcie.

Pamiętam jak dziś, gdy pojawiła się gra Colin McRae. To było coś! Grafika, te dźwięki no i ta nazwa: Colin McRae Rally. Gra sygnowana takim nazwiskiem musiało się odbić wielkim echem w moim postrzeganiu gier komputerowych w działce rajdówki, wyścigówki, ale też to echo zostało usłyszane przez innych producentów gier i w końcu zaczęły pojawiać się naprawdę dobre produkcje. Ale ja nie o tym.
Jestem fanem Colina. Lubię jego agresywną jazdę, te zacięcie w dążeniu do celu. Oczywiście, miał momenty załamki i "potrafił" 11 razy pod rząd rozbijać rajdówkę na trasach, ale zaraz następnym razem wygrywał i pokazywał wszystkim, że stać go jeszcze na wiele. To on, w 1995 roku, zapisał się w historii sportu motorowego jako pierwszy Brytyjczyk, który został rajdowym mistrzem świata, a w latach 1996, 1997 i 2001 był wicemistrzem świata...


Colin miał 39 lat. Składam hołd Wielkiemu kierowcy.

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.

Brak komentarzy: