środa, 18 lipca 2007

Dzieje Forda Mustanga

17 kwietnia 1964 roku Ford wprowadził do sprzedaży sportowego mustanga. Jeszcze tego samego dnia zamówiono 22 tys. tych aut.
Kolejki, jakie ustawiały się po mustanga pod salonami sprzedaży Forda w całych Stanach Zjednoczonych, bardziej dziwiły dealerów niż Lee Iacoccę, pomysłodawcę całego przedsięwzięcia i jednocześnie wiceprezesa Forda. Zapewne nie wzruszyła go także przekazywana z ust do ust opowieść o pewnym kliencie, który spędził noc w upatrzonym mustangu, czekając do ranka, by bank potwierdził mu czek z zapłatą za samochód. W ten sposób chciał mieć pewność, że mustang nie wpadnie w ręce innego klienta. Trud nocy spędzonej na kanapie Forda wynagrodziły mu z pewnością zazdrosne spojrzenia innych entuzjastów samochodu, kiedy rankiem wyjechał nim z salonu.

Futura bez przyszłości

Iacocca wierzył w Mustanga. Po pierwsze doskonale wiedział, że w gamie Forda brakuje modelu skrojonego na potrzeby młodego człowieka. Samochodu w miarę taniego, bo tylko o takim mógł marzyć przeciętny amerykański dwudziestolatek. Zdecydowanie różniącego się od ogromnych krążowników szos, którymi jeździli rodzice młodego klienta. Iacocca doskonale zdawał bowiem sobie sprawę z konfliktu pokoleń wśród amerykańskich nabywców samochodów. Skoro nastolatki wybierały płyty Elvisa Presleya i kurtki budrysówki, a nie - jak ich rodzice - utwory George'a Gershwina czy dwurzędowe płaszcze, to także oczekiwania młodych ludzi wobec czterech kółek były diametralnie różne.

Wiceprezes Forda wiedział także, że młody człowiek lubi podkreślić swoją indywidualność. Dlatego lista wyposażenia dodatkowego przeznaczonego dlań auta powinna nie mieć końca. Ponadto Iacocca dostrzegł coś, z czego przed nim nikt chyba nie zdawał sobie sprawy. Wiedziony nostalgią i przywiązaniem klient często pozostaje przy marce swojego pierwszego samochodu, tym bardziej że młody człowiek nie ma jeszcze uprzedzeń do jakiejkolwiek marki. Zdobycie klienta w biznesie jest ważne, pozyskanie stałego klienta to zadanie priorytetowe.

O narodzinach Mustanga zadecydował jeszcze jeden powód, być może najważniejszy. Chevrolet, odwieczny rywal Forda, od pewnego czasu sprzedawał przystępny cenowo model sportowego auta Corvair Monza. Próby Forda odbicia mu klientów samochodem Falcon Futura skończyły się fiaskiem. Dla Iacocca Mustang był więc podwójnie ważnym przedsięwzięciem.

Koń biegnie w złą stronę

W powojennych latach lotnictwo było jednym z ważniejszych źródeł inspiracji dla stylistów samochodów. Kształt słynnych tylnych skrzydeł, które po raz pierwszy pojawiły się u Cadillaca pochodził z tylnego usterzenia wojskowego samolotu Lockheed P-38 Lightning. Takie powiązanie przemawiało do klientów. Iacocca nie wahał się więc długo nad propozycją nazwania nowego sportowego Forda tak jak słynnego myśliwca P-51 Mustang.

Na masce Mustanga próżno było szukać owalnego logo Forda. Zamiast niego umieszczony został emblemat pędzącego mustanga. Co ciekawe, ów koń biegł zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czyli dokładnie odwrotnie niż wierzchowce ścigające się na amerykańskich zawodach hipicznych.

Powodzenie całego przedsięwzięcia zależało jednak od kosztów, dlatego niektóre podzespoły pierwszej wersji Mustanga pochodziły wprost z produkowanego masowo mieszczańskiego sedana Ford Falcon.

Iacocca nie zapomniał także o wsparciu marketingowym. Pojawienie się 17 kwietnia 1964 roku pierwszych seryjnych mustangów w sprzedaży poprzedziły w 1962 i 1963 r. prezentacje dwóch studyjnych samochodów, noszące tę samą nazwę co seryjny pojazd. Druga wersja prototypu trafiła nawet na tor wyścigowy.

16 kwietnia 1964 r., w przeddzień "godziny zero", punktualnie o wpół do dziesiątej rano równocześnie w trzech największych amerykańskich stacjach telewizyjnych (ABC, NBC i CBS) pojawiły się reklamy nowego samochodu. Iacocca zrobił już wszystko. Teraz mógł już tylko czekać na plony.

Bomba w górę

Okazało się, że trafił w dziesiątkę. W ciągu pierwszych czterech miesięcy sprzedano równo sto tysięcy mustangów. Milionowy opuścił fabrykę w drugim roku produkcji. Do dziś sprzedano w sumie ponad 7 mln samochodów o tej nazwie. W samych tylko USA działa 470 fanklubów zrzeszających ok. 70 tys. entuzjastów 'Stanga, bo tak w USA powszechnie nazywany jest ten model Forda.

Mustangowi niewątpliwie pomogły także jego role na srebrnym ekranie. Najpierw w "Diamenty są wieczne" z Jamesem Bondem, później w filmie o Mad Maksie. Pewną grupę klientów 'Stanga stanowili też liczni fani duetu Sonny & Cher. Cher i jej ówczesny mąż Sonny Bono prywatnie jeździli mustangami.

Druga generacja Mustanga z 1973 roku nie odniosła już tak wielkiego sukcesu, choć też trafiła na dobry czas. O ile pierwszy Mustang został wprowadzony zaraz po obniżce podatków przez amerykański Kongres, o tyle oszczędny Mustang II zaprezentował się Ameryce tuż przed światowym kryzysem paliwowym. W 1969 roku, pięć lat po debiucie Mustanga I Ford przeniósł ideę takiego typu pojazdu na Stary Kontynent w postaci modelu Capri. Europa ciepło przyjęła niewielkie coupé - w ciągu niecałych pięciu lat sprzedano milion tych samochodów, pokonując w owym czasie największego rywala Forda - Opla Mantę.
W ślady przodków

W 1964 roku można było wybierać między dwoma rodzajami nadwozia Mustanga - coupé i kabrioletem. Rok później pojawił się nowy typ nadwozia o chwytliwej nazwie fastback (ang. "szybki tył"), z łagodnie opadającą tylną szybą. Dziś Mustang oferowany jest już tylko jako coupé i kabriolet. Pomny swoich tradycji Ford nie zamierza jednak rezygnować z tego modelu, tak jak zrobiła to konkurencja z General Motors. W najbliższej przyszłości GM wycofa bowiem z salonów dwóch rywali 'Stanga - Chevroleta Camaro i Pontiaca Firebird. Na podobny krok - rezygnację z chodliwego niegdyś auta - zdecydowała się bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych Honda. Ten japoński koncern zapowiedział, że jego coupé Prelude nie będzie miało następcy.

Wszystkiemu winne są dość słone ceny tych modeli i zmieniające się upodobania klientów. Tradycyjne sportowe coupé są powoli wypierane przez samochody terenowe, minivany czy wreszcie ostatni krzyk mody - tzw. crossovery, czyli pojazdy łączące cechy budowy kilku rodzajów aut.

Ford jednak zapowiada, że będzie produkować następcę Mustanga. Co ciekawe, ma on ponoć wyglądać jak 'Stang z końca lat 60. ubiegłego wieku. Wszystko zgodnie z modą na produkcję samochodów o budzących nostalgię kształtach nadwozia. Na tej fali zabłysło już kilka samochodowych gwiazd, by wymienić chociażby Mini, Chryslera PT Cruiser czy Forda Thunderbird.



Krzysztof Wojciechowicz, 4 września 2002r., Gazeta.pl

Spodobał Ci się ten artykuł?
Podłącz się do naszego kanału RSS , a najnowsze wpisy trafią wprost do Twojego komputera.