piątek, 23 maja 2008

Audi dla ubogich i Opel dla bogaczy - dziwna historia

Niektóre marki kojarzą nam się z solidnością, prestiżem i nawet mniejsze modele są nieosiągalne dla zwykłego zjadacza chleba. Inne za tą cenę proponują samochód z wyższej półki, a auta klasy średniej i mniejszej są skrojone na kieszeń uboższego nabywcy. Jednak w każdej chwili może to się zmienić.

Autor: Krzysztof Dąbrowski

Ostatnio w jakimś czasopiśmie przeglądałem porównanie Audi A4 z Oplem Vectrą. Klasa tych aut, dane techniczne i osiągi są bardzo podobne, ale jest jednak jedna rzecz istotnie różniąca obydwa pojazdy - cena. Różnica ta wynosi bagatela około 40 000 zł. Oczywiście droższe jest Audi. I tu dłużej się zastanowiłem. Czas bywa przewrotny. Te dwie firmy, z których właśnie Audi symbolizuje tradycję i solidność, miały jeszcze nie dawno odmienne role.

Opel, który obecnie swoją największą część produkcji skierował w uboższą stronę społeczeństwa (oczywiście w skali Unii Europejskiej), opiera się głównie na modelach Corsy, Astry i Vectry. Omega, jaka by nie była wyposażona pozostaje samochodem klasy średniej. Calibra i Tigra to margines. Odwrotnie jest w Audi. Model A2 to pobocze głównej produkcji. A3 też jest rzadkim nawet w Niemczech samochodem. A4 i A6 główny produkt, trafia do bogatszych starających jeździć prestiżowym samochodem, a A8 konkuruje z powodzeniem w kategorii aut luksusowych.

A nie tak dawno było odwrotnie.

W latach sześćdziesiątych Audi produkował przestarzałe konstrukcje NSU Prinz z silnikiem z tyłu, będące wzorem dla Zaporożca zwanego popularnie Wania-Princ. Samochód ten dysponując silnikami o pojemności 1 bądź 1.2 litra, miał niewygodne i hałaśliwe wnętrze, a jego jedyną zaletą była niezawodność. Krótki epizod z samochodami z silnikiem Wankla, przesłoniło najważniejsze wydarzenie dla tej firmy w tamtym okresie, czyli fuzję z VW. Od tej pory samochody Audi ukazywały się jako rzadsze odmiany Volkswagenów.

W tym czasie Opel walczył z Mercedesem o bogatszą część niemieckiego społeczeństwa. Modele Rekord, Kapitan, Admiral, Diplomat, czy też do nie dawna produkowany Senator, były ekskluzywnymi samochodami często przypominając amerykańską stylistykę. Zaś model GT to mniejsza wersja Corvetty. Mam osobiste wspomnienia związane z Oplem. W latach sześćdziesiątych ojciec mojego kolegi miał Opla Rekorda Olimpię. Piękny ten samochód ozdobiony chromem i lotkami zakańczającymi tylne błotniki, miał jeszcze jedną rzecz niezwykłą szybkościomierz. Podobny jak w pierwszych Fiatach 125p ze wskaźnikiem wysuwającym się jak taśma, do szybkości 50km/h był zielony, dalej zmieniał kolor na pomarańczowy, aby przy 100km/h ponownie zmienić się w czerwoną wstęgą. Nie muszę dodawać, że dla 7-letniego chłopca wyglądało to na czary.

Zmiany w charakterze produkcji jednej i drugiej firmy łączyły się z wejściem w skład dużego koncernu. Choć oczywiście nie znam polityki wewnętrznej i mechanizmów traktowania składowych firm to wygląda na to, że Audi wywalczył sobie prestiżową pozycję w VW. I raczej nie można sobie wyobrazić, aby samochody VW, kojarzone z pojazdem dla ludu, mógł zaistnieć na rynku samochodów klasy wyższej. Natomiast Opel, gdy w szedł w skład GM został zepchnięty do roli producenta samochodów dla uboższej części społeczeństwa Unii. Ta zmiana też została wymuszona, trudno żeby fabryka o takich tradycjach w budowie pojazdów wielkości Kadeta, zarzuciła produkcję mniejszych aut, koncentrując się na limuzynach.

Wnioski, jakie z tego można wysnuć to, że nic nie trwa wiecznie, a każdy producent samochodów nawet ten z wielkimi tradycjami musi być przygotowany na zmiany, mało tego musi znać moment, w którym trzeba te zmiany zaprowadzić.

Galeria

1. Opel Admiral 1964-65

2. Opel Diplomat V8 Coupe z 1964 roku


Krzysztof Dąbrowski zajmuje się szkoleniem i rekrutacją kierowców. Współpracuje obecnie z czasopismem "Samochody specjalne", dla którego testuje nowe ciężarówki. Prowadzi także własną stronę WWW:
Ciężarówki - AutoCentrum.pl

Brak komentarzy: