czwartek, 22 listopada 2007

Chevrolet Camaro Cabrio

Najlepszym miejscem do przeżywania powrotu potężnych musclecarów będzie wnętrze odkrytej wersji Camaro - dach w górę i już można rozkoszować się dźwiękiem silnika V8!

Pierwsza porcja spalin wydostająca się z wydechu Camaro cabrio robi podobne wrażenie do zbliżającej się burzy. Ale nie chcemy zamknąć dachu w obawie przed deszczem. Wręcz przeciwnie! Każde wciśnięcie pedału gazu to dźwięk o oktawę niższy i coraz bardziej złowrogi. Tak brzmią tylko samochody przygotowane z myślą o pokazach albo muscle-cary. Camaro kabriolet to jedno i drugie.

Gdy w styczniu GM prezentował nowe, otwarte Camaro podczas Detroit Auto Show, przekaz był jasny: w 2009 roku ikona amerykańskiej motoryzacji powróci na rynek. Dokładnie 40 lat po premierze pierwowzoru. Otwarta wersja Camaro SS z 1969 roku to obecnie najbardziej pożądana seria amerykańskiej legendy. Ciemnopomarańczowe nadwozie naszego "modela" to ukłon w stronę najpopularniejszego wówczas koloru Hugger Orange. Nie mogło zabraknąć też dwóch czarnych pasów wzdłuż auta. "Chcieliśmy ożywić ducha lat 60." - mówi odpowiedzialny za design Brian Smith. No cóż, patrząc na samochód, raczej trudno nie doszukać się "tematów" z Camaro rocznik 1969. Blisko 2-metrowy grill ze schowanymi reflektorami, superdługa przednia maska i przede wszystkim boczny obrys przypominający kształt butelki coca-coli. Dokładnie jak w pierwowzorze. Smith określa nowe Camaro cabrio jako łagodne rozwinięcie koncepcji oryginału z 1969 roku. "Znów można wygodnie wsiadać i wysiadać.

Auto jest szersze i przez to łatwiejsze w codziennym użyciu". Czyżby więc twórcy brali pod uwagę tylko starszych, pamiętających oryginał klientów? Podejrzewamy, że w kolejkę po nowe Camaro ustawi się raczej młodsze, dobrze sytuowane pokolenie. Faktem jest jednak, że w środku jest tak dużo miejsca, iż siedzący na tylnych fotelach mogą spokojnie rozprostować nogi (przynajmniej przy rozłożonym dachu, a tak właśnie jeździliśmy). Pierwszy bieg wchodzi z charakterystycznym kliknięciem, także układ kierowniczy wymaga trochę "pary w rękach". Nic dziwnego, przy oponach o szerokości 275 mm samochód z pewnością nie miał udawać zabawki. Zamiast "automatu" 6-biegowa skrzynia manualna z Cadillaca CTS-V, a zawieszenie jest tak twarde, że już dziś boimy się o stan kręgosłupa niektórych pasażerów. W studyjnym pojeździe pod maską znajdziemy blisko 6-litrowe V8 z Corvetty. Ponad 400 koni w kabriolecie to postrach dla każdej, nawet najtrwalszej fryzury. GM nie mówi jeszcze o osiągach, ale do "setki" auto będzie się rozpędzało w ok. 5 s. Podstawowe Camaro będzie napędzane silnikiem V6 i zadebiutuje najprawdopodobniej pod koniec 2008 roku. Wersja kabriolet i inne, mocniejsze odmiany (SS, 427, COPO) - rok później. Ponieważ ceny paliw psują humor Amerykanów, niewykluczone, że Camaro A.D. 2009 będzie miało w przyszłości także napęd hybrydowy (GM w Detroit obwieścił prace nad powstaniem takich konstrukcji). Czyżby więc dźwięk silnika V8 miał być imitowany przez specjalne, elektroniczne urządzenie? Obrzydliwość!

Brak komentarzy: